Moje forum

być niepełnosprawnym => nerwica natręctw i nerwica lękowa => Wątek zaczęty przez: miniu89 w Maj 16, 2017, 11:40:46

Tytuł: Miałem kiedyś nerwicę histeryczną-to było piekło
Wiadomość wysłana przez: miniu89 w Maj 16, 2017, 11:40:46
Witam

Dokładnie cztery lata temu miałem stwierdzoną nerwicę histeryczną, pod nazwą mieszanych zaburzeń dysocjacyjnych konwersyjnych.
Przestałem chodzić, miałem różne głosy wynikające z silnej przeczulicy słuchowej, napady lęku panicznego. Nie potrafiłem współgrać z otoczeniem, nic mnie nie interesowało, co dzieje się w rodzinnym gronie. Miałem ataki, które polegały na tym, że całe ciało mi drżało, rzucałem się w łóżku do tego stopnia, że mało co się nie porozbijałem. Słyszałem uporczywe głosy lekarzy z różnych specjalizacji, tworząc w tym samym czasie różne kody choroby na którą w ogóle nie chorowałem, a sądziłem wtedy, że na nią choruję. Miał być to Wilson.
Kiedy poszedłem do szpitala psychiatrycznego, to zacząłem chodzić pod przymusem pielęgniarek. Później pojawiła się agresja skierowana na otoczenie, że sanitariusze wiązali mnie w pasy, miałem też halucynacje związane z moją całą rodziną, nawet ze zmarłą babcią, która miała być matką lekarza ordynatora oddziału.Pojawiły się także dziwaczne zachowanie, na przykład lizanie szyb od drzwi, różne niezrozumiałe dla innych gesty rękami i głową. Wydawało mi się nawet, że przeżyłem śmierć kliniczną na oddziale psychiatrycznym, że dawali mi zastrzyki śmierci, aby mnie zabić, a po nich było tylko odtrucie organizmu z silnych toksyn, jak to mówił lekarz specjalista neurolog. Miałem ogólnie rzecz biorąc przeniesienie lekarzy z całego świat, którzy próbowali mnie diagnozować, wspierać psychicznie, obiecywali mi operacje na choroby, których nie miałem a byłem przekonany o tym, że je mam i że są groźne. Jednak po długotrwałym leczeniu psychiatrycznemu wyleczyłem się z tego, przeszły mi głosy jak i halucynacje. Jednak teraz mam zubożenie wypowiedzi, czuję to,że wycofuję się z życia społecznego, mam niechęć do wszystkiego, apatię, brak swojej własnej woli, i niemożliwą do zniesienia anhedonię, która polega na tym, że nie jestem w stanie odczuwać żadnej przyjemności z życia. Wszystko okazuje się być bierne, nieokiełznane,pozbawione wyrazu. W kontakcie słownym jest tak, że mało się wypowiadam, czuję duże ograniczenie we własnych wypowiedziach, nie mam już euforii jak dawniej, tylko dysforię, stany złości na siebie i na cały świat. :(